Siedem dni. Laba. Malaga. Hiszpania. Podróż poślubna, romantyczne plany. Hummus na lotnisku, całe życie dieta, ciecierzyca, tahini i papryk paleta. Samolot. Latanie. Chmury. Góry. Gadanie, czytanie, książek dokańczanie, literatura, litery, puzzle z alfabetu. Lądowanie, i Tomka za rękę ściskanie. Panikowanie. Malaga. Hiszpania. Ciepło, lato, zazdrości tym wzbudzanie. Centrum miasta, apartament, całowanie. Restauracja, wino, świata ubóstwianie. Gadanie, gadanie, spacerowanie. Targ warzywny z rana, mango, awokado, oliwki i daktyle, szczęścia tyle, a witamin ile. Spacery po mieście, pięć kilometrów, sport, adidasy. Wakacje oraz wczasy. Plaża i leżaki. Wino i wino. Włosy w każdą stronę. Poproszę koronę. Kolana na tle słońca. Morze bez końca. Gołe ramiona, w ogólem półnaga. Hiszpania. Malaga. Sałata, awokado i mango, owoce i warzywa, zdrowie, zdrowe tłuszcze, zdrowa oliwa. Malagijskie wino, impreza, luz, akacje, noga w słońcu, sałata również na kolację. Następne rano, wczasy i wakacje, cały dzień plaża, żadne inne atrakcje. Woda mineralna, stopy w piasku, książki, lecą na głupstwa pieniążki, pieniążki. Grillowane papryki, krokiety z grzybami, a wszędzie pachnie morza owocami. Wege i zdrowie czy botoks i Vega, rozmowy i krzyki, Hiszpania jest mega. Latanie po mieście, kilometry i sport, pływanie na plecach, marchewkowy tort. Włosy nieczesane, wino w kielich wlane. Podróż poślubna, miłość i za rękę, afera z kosmosu, przeprawa przez mękę. Łza za łzą na chodnik, nos calutki w smarkach, szkoda to tagować, życie to przesz bajka. Zaraz znowu zgoda, zaraz znowu love, jemy arbuz w słońcu, smak odbiera mowę. Malaga tiki taki i papuzie ptaki. Targ i awokado, pitaja, kasztany, słońce i żar z nieba, tu Hiszpania pany. Hasztag plaża i ja, hasztag poniedziałek, zdjęcie buzi w dziubek, równiutki przedziałek. Hasztag wtorek, Picasso i ja, kultura i kubizm, i sztuka. Hasztag nauka. W drzwi puka. Przygoda, morska woda, materac dmuchany, słońce razi w oczy, cała reszta się moczy. Wieczory z winem, do tego gadanie i z rozleniwienia oczu zamykanie. Za rękę spacerowanie. Jak z romansów całowanie. Zakochanie. Choć i awantury o bzdury. Na siebie fukanie. Później zapominanie. To być nie może na Instagramie! Słone migdały, awokado, drinki, zazdrośćcie mi wszyscy, chłopcy i dziewczynki. Palmy z kaktusem, my szybko w ich cień, nogą sobie dyndam jak prawdziwy leń. Hiszpania, Malaga, poślubna wyprawa, zdjęcia z różnych miejsc, na zdjęciach głównie strawa. Pocztówki do przyjaciół, breloki, prezenty, sery na drogę, wina, sentymenty. Siedem dni minęło, smutny emotikon, wiek XXI, emocji leksykon. Wakacje skończone, buzie opalone. Rajanerem w dom. Lecimy po niebie 26 rzędów od siebie. Do kraju, gdzie ponoć srogi huragan, gdzie pogoda zła. Na dni kilka lecimy, po pakunki i psa. Za kilka dni, Wisła, kochani, Bydgoszcz, mama, tata, Polska.
#wogólenikogonieznamywtejBydgoszczy #japierdykamjakietodurne #lol #wow #kochamświatnaprawdę #jestemnajfajniejszazewszystkichosób #mogętakwnieskończoność