Czasami myślę, że we wszystkim jestem raczej taka sobie i na przykład zaczynam pisać, a po pierwszym akapicie przychodzi mi do głowy, że kto to będzie czytał, że niczego w niczyje życie nie wnoszę takim pisaniem, nie naprawiam niczego, nie daję, takie to pisanie jest często o niczym, i że po co to komu. I najczęściej wtedy odchodzę od stołu, i najczęściej jest mi smutno. Smutek najczęściej zagłuszam oglądaniem serialu, wyciąganiem naczyń ze zmywarki albo układaniem rzeczy w szafkach, bo wtedy efekt mojej pracy jest faktycznie widoczny, a jeśli wybieram serial to efektem tego wyboru jest relaks. Potencjalny. Relaks to jednak umiejętność luksusowa, nie dana każdemu, tak się porobiło teraz, że relaks będziemy niedługo studiować na uniwersytetach, będzie można być magistrem relaksu albo z relaksu robić doktorat i będzie można otworzyć gabinet, do którego ludzie stać będą w kolejkach po kilkanaście tygodni i po tyleż dyszek płacić za sesję. No więc ten serial to to żaden nie jest relaks, serial to jest ucieczka. Wyciąganie naczyń to też jest ucieczka. Gdyby mnie zapytać, co bym najmocniej chciała robić to bym z miejsca powiedziała, choćbym się i przy tym zarumieniła, że chciałabym pisać. Ale nie piszę. Uciekam od pisania. Boję się konfrontacji, boję się, że może wyjść, że jestem w tym pisaniu przeciętna, a przeciętność jest przecież zła. Wczoraj wieczorem powiedziałam Tomkowi, że jak za kilka dni będziemy w Polsce to chciałabym pójść do księgarni po taką książkę o emigracji, a on powiedział mi, ktoś napisał książkę o emigracji? Na co ja mówię, pewnie milion osób napisało książkę o emigracji, a Tomek na to, no chyba żartujesz teraz, ile lat temu ci mówiłem, napisz książkę o emigracji. Taka to była rozmowa. Także pierwsza sprawa jest taka, że Tomek myśli chyba, że jak w poniedziałek powiem sobie, kurde, napiszę se książkę o emigracji, to w czwartek będę już miała napisaną. Myśli też Tomek chyba, że można napisać jedną tylko książkę o emigracji, jak ktoś napisze drugą to ludzie powiedzą, ale po co, przecież już jest książka o emigracji. I pomyślałam sobie po tej naszej durnej rozmowie z wczoraj, że mogę napisać książkę o emigracji. Albo o miłości, o której też już jest parę pozycji. Albo o czym zechcę. I pomyślałam sobie, niech będzie milion książek o emigracji i milion o miłości. Niech moja będzie milion pierwsza. Niech jej nawet nikt nie kupi, niech jej nikt nigdy nie wyda nawet. Niech będzie przeciętna, nijaka. Moja obawa przed nijakością powoduje, że jestem żadna, że mnie nie ma. Moja obawa przed nijakością powoduje, że całe dnie wsadzam i wyciągam naczynia ze zmywarki, moja obawa o to, że mogę się okazać nijaka powoduje, że mam palpitację lekutką i lekki paraliż jak syn śpi i ja mam na pisanie czas. Łapię się na tym, że nie chcę mieć wolnego czasu, wolę być narzekającą na brak czasu mamą niż zmierzyć się z tym strachem przed zwykłością, normalnością. A przeciętność jest ok, przecie. Jest normalna i częsta. I już. A pisanie mnie uszczęśliwia. Pisanie powoduje, że dobrze o sobie myślę jednak. Przynosi ulgę i układa mi w głowie jak ja w tych szafkach układam. Nie powinno się uciekać od tego, co nas uszczęśliwia tylko dlatego, że inni są w tym, co nas uszczęśliwia lepsi. Tylko dlatego, że ktoś już napisał książkę o emigracji nie znaczy, że inny ktoś nie może zrobić tego znowu. Może lepiej. Może gorzej. Może po prostu inaczej. Nawet jeśli tym pisaniem moim nie naprawię całego świata i nie zmienię, to zmienię świat swój i polepszę, ponoć od siebie trzeba zaczynać zmiany, każdy ci to powie coach, w siebie wejrzeć, zainwestować, siebie od nieszczęścia uchować. Także hops, hops. Niech nijakość idzie w jakość.
na zdjęciu stopa syna, miś z Ikei, grająca myszka Miki, trawa oraz karty kontrastowe na dowód tego, że są na świecie rzeczy jedynie tylko czarno-białe.
Gosia, po pierwsze razem możemy napisać ta książkę, po drugie znowu się mijamy. Ja w drodze do Nl, po trzecie piszesz mega i zawsze wszystko czytam!
Na ile i dokąd do NL jedziesz? Bo a nuż…
Daj znać jak napiszesz książkę, ja ją kupie na pewno, obiecuję!:D i jeszcze wszystkim naokoło polecę bo na pewno będzie warto, Twoje wpisy są jak taki rzadki motylek, tak ich mało, ale jaka radocha jak już się pojawią, i tak cieszą oczy 🙂
A co do nierobienia czegoś, bo ktoś już to wcześniej kiedyś zrobił… mam ten sam problem. Uwielbiam malować, ale np. myślę sobie – namaluję kota, no i wchodzę do internetu i te wszystkie koty, które już ktoś namalował przede mną wszystkimi technikami świata, i do tego na pewno dużo umiejętniej niż ja, tak mnie zniechęcają, że zamiast po prostu go namalować i powiesić w pokoju na ścianie, to ja uznaję, że co ze mnie za artystka i resztę dnia spędzam siedząc na kanapie, scrollując godzinami przez inne koty i coraz bardziej się dobijając…
Pisz i nie oglądaj się na innych 😀
Bardzo Ci dziękuję, bardzo, bardzo. Ja piszę, ty maluj koty. Niech tych kotów będzie a będzie. I niech się dzieje, co chce!
Tacy mężczyźni alfa to mają wady i zalety. Zalety: jak jesteś w potrzebie, głównie finansowej, to możesz liczyć na pomoc. Wady: jak jesteś w potrzebie emocjonalnej, to już nie za bardzo możesz liczyć na pomoc 🙂 Zwłaszcza, jeśli potrzeba ta dotyczy samorozwoju. Spytaj się może jaki rozwój widzi dla Ciebie Tomek? Bo czytając te pamiętniki, to gdzieś było: „będziesz pisała te swoje książki i chowała nasze dzieci” czy jakoś tak 🙂 A teraz rezygnacja z pierwszej części tej wypowiedzi? Znam szczęśliwe kobiety – matki czworga i większej ilości dzieci 🙂 Nie mają czasu na pisanie czegokolwiek 🙂 Życzę wydania książki 🙂 Trzymam kciuki.
To wpis o mnie, aż mi się smutno zrobiło
Piszesz rzadko ,może nawet zbyt rzadko żeby utrzymać masę czytelników. A mimo tego od ponad roku sprawdzam co jakiś czas czy coś się pojawilo. I za każdym razem chłonę od razu. Czasami czytam dwa razy ten sam tekst. Uwierz w siebie bo jest mega dobra.
Pisz, wbrew wszystkim, którzy coś tam mają przeciw Tobie. Czytam Twoje wpisy i są coraz lepsze. Już nie ma megalomańskich zwierzeń z opuszczenia Irlandii. Tylko tych łez na dekolt nie zamieszczaj w książce 🙂 Nie masz łatwego na razie życia. Idziesz za mężem, który włóczy się z karierą po Europie, może słusznie – chcąc zapewnić byt rodzinie.
Powodzenia 🙂
Większość z nas podtapia się we własnej niepewności, hamując progres, działanie. Strach przed oceną, bycie niewystarczająca… Zycze Ci pisania na przekór i odwagi dzielenia się tym ze światem, który jak widzisz w komentarzach – czeka na to 🙂 w mojej opinii Twoje teksty są niezwykle szczere i ujmujące, wyjątkowe pod kątem zabawy słowem, czyta się je jednym tchem, nie sposób się oderwac od narzuconego rytmu. Kibicuje i czekam na wiecej (i częściej;-)).
Napisz wreszcie tę książkę! O czymkolwiek. Na pewno przeczytam !
Uwielbiam czytac Twoje teksty i ogromnie zaluje ze nie pojawiaja sie czesto. Twojego bloga mam z gory na dół obczytanego po kilka razy. Błagam napisz ksiazke, a ja ja na pewno kupie❤ pozdrawiam!
Małgo, nadrabiam, ale pisz! Co komu pokazuję twojego bloga, to zachwycony wychodzi. I wraca. Także pisz ile wlezie, wszystko, a my to będziemy czytać od deski do deski. Ściskam!
Boziu, a ja mam sto myśli, że po co to pisać, kto to czyta… Dziękuję <3