Czekam i odwlekam

To jest bardzo trudny czas. Który się ciągnie i ciąży. Od bardzo trudnej ciąży chyba. Czyli się ciągnie ponad rok z małymi przejaśnieniami. Tylko w ciągu ostatnich 7 miesięcy urodziłam dziecko, przeszłam operację i przeprowadziłam się do innego kraju. Dużo się dzieje, dużych rzeczy dużo. No i trudno nam patrzeć na wszystko z dystansu, czujemy się tymi dużymi rzeczami przytłoczeni. Łapię się na tym, że znowu odsuwam od siebie szczęście na czas, kiedy będziemy mieli dom z ogrodem, ja figurę z żurnali, a nasze dzieci nie będą się tak darły jedno przez drugie. Bo szczęście to przecież wtedy tylko, kiedy wszystko się zgadza, kiedy dom jest duży, a w nim czysto, dzieci siedzą w milczącej radości, a mój brzuch się po całym ciele nie mości. No i nie jestem szczęśliwa, bo mi trudno zauważyć do szczęścia powody, kiedy my w maleńkim mieszkanku pośród miliona rzeczy naszych, kiedy ja co chwilę muszę komuś przynieść kanapeczkę pokrojoną na sto kwadracików, a każdy kwadracik na osobny patyczek nabity i żaden kwadracik z innym się nie styka, a w tym czasie drugi dzieciak już cały w krzykach, bo go trzeba wziąć na ręce i na rękach cały dzień trzymać – tak sobie wychowaliśmy, ja wiem, całe siedem miesięcy robiłam, co mogłam, żeby móc moje dziecko trzymać na rękach cały dzień – a jeszcze do tego pies by chciał, żeby mu gębę przytulić i nakarmić bez żadnego ale, w tym wszystkim mnie nie ma wcale, a przecież być muszę, muszę być przecież dla siebie najważniejsza, muszę robić jogę i mindfulness pośród rozlanego mleka, czas ucieka, a ja dla siebie od miesięcy nie zrobiłam nic i teraz jestem w miejscu, że chciałabym tylko jeść słodycze i płakać, ale nie mam czasu na płakanie, ani miejsca, bo płaczą dzieci moje, bo jednemu się dwie zetknęły kosteczki chleba, inne chce być podrzucane natychmiast do nieba, a ze słodyczami też wiadomo, że brzuch od nich nie maleje, że mój od brzucha smutek pęcznieje i w takim zamkniętym żyjemy kole, mleko rozlane na stole, kawa na ławie. Trudno jest znaleźć szczęście jak jest tak głośno i jak każdy ma krzyczące potrzeby, a ja istnieję po to tylko, by innych potrzeby zaspokajać. Trudny to jest czas bardzo, ale kilka mam w nim przemyśleń. Że wszystko w naszym życiu to etap i że czas cały czas ucieka. Ale i że my od czasu uciekamy do czasu. Od tego, co jest do tego, co będzie. Że niemal każdy etap płynnie w sentyment przejdzie, co w przyszłości rozczuli serce. I że kurczę szkoda byłoby się tylko męczyć i wściekać, w to tylko uciekać, że trudno jest i żmudno. Od czasu uciekać, co jest i narzekać tylko, że czas ucieka.  

Podczas gdy szczęście to sobie na co dzień leży i czeka.

7 komentarzy

  1. Wzruszyłam się…. Ze ściśniętym gardłem wspominam ten czas…. Rozumiem jak jest ciężko…. Jedyne co mi przychodzi do głowy to myśl że ten czas tak szybko mija…. Już niedługo będzie inaczej, może trochę łatwiej 😉 znajdziesz też w tym wszystkim siebie, tylko daj sobie czas 😘 ściska mocno i łączę się w bólu 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *