Tomek wrócił z Polski, zapytał, co robiłam, poczerwieniałam, gdyż nie robiłam nic. Jak się robi nic? Trzeba się szwędać po domu, po trzysta razy przystawać przed lustrem i oglądać ze wszystkich stron. Trzeba parzyć herbatę, a w międzyczasie, zaśpiewać fragment jakiegoś dramatycznego utworu, w którym ona cierpi za pięciu, on błaga o wybaczenie, ale ona nie wybacza. Trzeba nad tym kapkę porozpaczać. Trzeba sporadycznie zrobić dziesięć pajacyków. Trzeba stawać na wagę co trzydzieści minut. Trzeba głaskać psa. Obejrzeć odcinek serialu. Zrobić sałatkę z przeważającą ilością pomidorów. Trzeba umyć trochę garów. Pozamiatać kuchnię. Przymierzyć kilka sukienek, spróbować coś zrobić z włosami, trzeba zadzwonić do mamy. Trzeba lecieć z psem. Obejrzeć odcinek serialu. Trzeba poczytać w internecie o jakichś artystach, o gdzieś nowym muralu. Trzeba zrobić kawę, a w międzyczasie pogapić się w okno, aż zdrętwieje łokieć. Trzeba otworzyć jakąś książkę, żeby do reszty nie zgłupieć. Trzeba napisać na kartce, co trzeba w najbliższym czasie i udać trzeba, że ma się nad wszystkim kontrolę. Trzeba wstawić pranie. I nie zapomnieć go powiesić. Trzeba się tym czasem cieszyć. I ciągle wmawiać sobie, że ci się należało od dawna, że tego ci było trzeba. Trzeba wznieść ręce do nieba. Obejrzeć odcinek serialu. Posiedzieć na o zdrowiu portalu. Trzeba wziąć psa na ogród i trzy razy rzucić mu piłką. Nagrać mu film i sześć razy odtworzyć. Trzeba się na kanapie rozłożyć. Przykryć szlafrokiem, jeśli koc w drugim pokoju. Wcale nie trzeba się zagrzewać do boju. Trzeba przełykać podchodzące do gardła fale wyrzutów sumienia. Oglądać filmy na youtubie i jeszcze raz te, co się zrobiło psu. Trzeba przeganiać zmartwienia. Być na bieżąco z fejsbukiem, wszystko się tam co kwadrans zmienia. Metamorfozy Chodakowskiej oglądać do znudzenia. Pajace porobić trzeba. Nie wolno jeść chleba. Trzeba wystawić kosz, bo jutro zabierają. Trzeba obejrzeć odcinek serialu, nie myśleć o wzdętym brzuchu, trzeba być w ruchu. Trzeba z hantlami na stojąco pod telewizorem, żeby nie zeżarły te wyrzuty, co od głowy po buty. Do koleżanki wiadomość trzeba, nie odpisuję, bo mam spraw stos do nieba. Trzeba machnąć kolację, może ugotować jajka. Pomyśleć, że życie to bajka. Trzeba się kąpać do wyczerpania gorącej wody, robić pilingi kawowe, wklepywać oleje kokosowe, pachnieć trzeba i golić nogi, pomyśleć o lekcjach jogi. Trzeba porobić paznokcie, poprosić psa o łapę, dać mu w podzięce smakołyk, podzielić z nim kanapę. Trzeba nalać kieliszek wina, gdy wieczór, wyciągnąć znów nogę jak król. Odpędzić każden najmniejszy ból. Obejrzeć odcinek serialu, jeden, drugi i trzeci, czas jakoś zleci.
Wpadlam przypadkiem, i chyba wpadlam po uszy. Piszesz tak chaotycznie, a jednoczesnie tak obrazowo, ze zapisuje Cie w ulubionych. No i masz wspanialego psa! ( jesli to on na zdjeciach)
Pozdrawiam rowniez z emigracji 😉
Dziękuję jak nie wiem. Jestem wzruszona. A pies ze zdjęć mój, tak. Cudak.
Boski blog! Połknęłam wszystkie wpisy, niektóre nawet dwa razy. Mój M. tylko pytał czemu się do tabletu śmieję 🙂 podoba mi się sposób w jaki piszesz, treść wpisów i język – swobodny, potoczny ale nie razi ta potoczność tylko czyta się z przyjemnością, jakbym swoje myśli słyszała…fajnie pomysleć że nie tylko ja tak mam 🙂 trzymaj się!
Dziękuję, dziękuję, dziękuję 🙂
Dziękuję, za ten wpis. Przeczytałam 3 razy a potem przesłałam bliskiej mi osobie z dopiskiem- „Przeczytaj. To czuję”.