Lubię niedziele jak z Tomkiem nie wstajemy z łóżka długo, choć nam przez głowy płyną, że to powinniśmy, to musimy, lawiny powodów, dla których wstać wypada. Lubię wtedy myśleć, że tu spędzę dzień, na tej wyspie mojej, co i śpiewał kiedyś Maanam, to wyspa rozkoszy, morze samotności, to miejsce narodzin i drzwi do nicości. I naginam tę granicę siedzeń. I kawę se donoszę tylko, w pidżamie, mimo trzynastej. Znoszę sobie książki i komputery. We wszystkich pozycjach w tym łóżku siedzę, raz po raz Tomka tuląc, co minę ma już zwiędłą, że tyle laby to niedobrze. I ja się go wtedy pytam, a jak ty siebie widzisz za dziesięć lat? A on mówi, mam swoją firmę, kupę pieniędzy. A ja się pytam, a jak wyglądasz wtedy, jak się ubierasz. A on mówi, brodę mam już długą. A ja mówię, brody już nie będą modne wtedy, będziesz pajacem z brodą. A później się pytam, a mamy dom i dzieciaki? A on mówi, mamy dom i czworo dzieci, latają we wszystkie strony. A ja się pytam, a Bonus, nasz pies. I myślimy chwilę, będzie staruszek już, posiwieje. Podczas gdy teraz siedzi przy łóżku, łapę raz po raz do góry dając. Patrzymy na niego, jaki jest puchaty i lśniący, i myślimy, za dziesięć lat będziemy tę chwilę wspominać, tę jego puchatość i błysk. Będziemy sobie myśleli, ale bym go utulił teraz, takiego mięciucha z mokrym nosem. A on przy tym łóżku siedzi. I nagle go tulimy, miętosimy, jemu ogon chodzi, głowa do góry. I to są takie chwile, że z tego łóżka nie ma po co, to są te chwile, które za dziesięć lat będziemy mówić, aleśmy głupi byli, żeśmy z tego łóżka w te gary szli, co trzeba natychmiast umyć, w te prania, które trzeba prać natychmiast i wieszać, w te sukcesy, które trzeba osiągać, bo wszyscy osiągają, bo takie teraz czasy. Dupa sraka, czasy są takie, że weź usiądź i się ciesz, że weź sobie paznokcie pomaluj, dziewczyno, albo książkę poczytaj w ogrodzie czy parku, jaką lubisz, nie żadne tam Ulissesy, że weź się tarzaj w trawie z psem. A jak ci trudno ot tak odłożyć kalendarz, w którym siedemset rzeczy, wyżyny możliwości, to przez moment zdjęcia pooglądaj sprzed dwóch, trzech lat, sobie powiesz na bank, ale miałam włosy fajne wtedy, a uważałam, że niefajne są, ale miałam tą sukienkę super, co tak się wstydziłam w niej łazić, pamiętam. I to pamiętam, jak siedziałam z koleżanką jedną, drugą o przyszłości mówiąc. I będzie cię ścigało to poczucie już, że miałaś wcześniej powody do radości, ale nie widziałaś ich. Będzie cię ścigało – i niech ściga! – że lecisz gdzieś na pałę, że jeszcze tylko awans jeden, jeszcze tylko dwa kilo, za trzy, cztery lata jestem ustawiona, mam dom z ogrodem, piję drink z parasolem na najlepszych plażach świata. Srata tata.